Minelismy Szeged...i dojechalismy do Nadlak - jak mowia Rumuni. Wysiadamy z Tira aby przejsc granice...bo przeciez Tiry sa 2 osobowe...kierowca mowi abysmy poczekali za granica to zawiezie nas do Timisuary.....dlaczego nie poczekalismy (wyjasnienie pozniej) ;)
Kase wymieniamy na przejsciu...po to aby dowiedziec sie za pareset matrow ze lepiej to zrobic za przejsciem - duzej roznicy nie ma...ale zawsze
Za przejscie obskoczeni jestesmy przez cickciarzy i innych cwaniakow oferujacych "pomoc"
[sadze ze wymieniajac tu kase ryzykujesz troche ze ktoc ci moze jumnac portfel albo sprawic inna powitalna niespodzianke]
czekamy na naszego kierowce i wtedy zjawia sie ON...Turecki Tir (jedzie przez Bulgarie wiec wskakujemy liczac na miniecie calej uroczej krainy Drakuli noca - tak aby pominac nocleg)
Wsiadamy do przystrojonego w tureckim stylu Tira gdzie wita nas radosny mowiacy troche po rosyjsku ALI :D